Cześć!
Nie pisałam dawno o niedzielnym obiedzie, dziś postaram się to naprawić troszkę.
Wspomnę, że niedziela minęła dość leniwie. Dzień był przepiękny i nie można było usiedzieć w domu a tym bardziej przy komputerze.
Zawsze mam dylemat, jak odmienić menu w niedzielę. Kotlet z piersi kurczaka i schabowy już bywają tak często na stole, że z przyjemnością wtrząśnie się coś innego.
Kotlet devolay może nie jest wielką odmianą, ale jednak jest zrobiony w inny sposób i ma super aromatyczne nadzienie. Masełko, czosnek i natka z pietruszki. Pycha! Najfajniejszy jest moment jak przekroi się kotleta a ze środka wypływa gorące masełko. Zanim udało mi się zrobić dobre zdjecie, to już wypłynęło. Było szybsze.
Do zrobienia kotletów devolay potrzebowałam ( porcja na trzy osoby):
* 3 połówki piersi z kurczaka
* 3 ząbki czosnku
* mała wiązeczka natki z pietruszki
* 3 łyżki masła
* bułka tarta
* mąka
* jajko
* sól, pieprz
* olej do smażenia
Piersi z kurczaka rozbiłam najcieniej i najdelikatniej jak mogłam. Pomocna mi bardzo była folia spożywcza, dzięki niej nie miałam mięsa na ścianach a i nie szarpało się tak bardzo przy tłuczeniu.
Masło roztarłam z posiekaną natką i przepuszczonym przez praskę czosnkiem. Na każdy kotlet nakładałam po łyżce farszu i oprószyłam wszystko solą i pieprzem Zawijałam w roladki i spinałam brzegi wykałaczkami. Z wierzchu tak samo oprószyłam solą i pieprzem.
Panierowałam w mące, jajku i bułce tartej. W takiej też właśnie kolejności. Smażyłam na głębszym oleju do uzyskania złoto-brązowego koloru.
Podałam z ziemniakami i mizerią. Ale fajnie byłoby zjeść devolaya z jakimś ciepłym dodatkiem 🙂
Jak dla mnie pycha! Córce też smakowało, także mogę śmiało smażyć takie kotleciki.
Smacznego!
Lidka