Cześć!
Zawsze kiedy jestem w górach po powrocie ze szlaku zajadam się góralską kwaśnicą, ma coś w smaku, że nie mogę się temu oprzeć 😉
Kwaśnica najlepiej smakuje w górach. Chociaż nie wiem jakbym się starała, to nie zrobię identycznej. Może tak jest, bo jem ją po kilkunastu dobrych kilometrach marszu? Może….
W każdym razie prócz góralskich moskoli, które robiłam to gotuję jeszcze kwaśnicę. Jest bardzo smaczna, mimo że już nie pachnie już tak górami.
O przepis wypytywałam wielokrotnie w karczmie, w której się stołowałam. Chciałam zrobić ją tak, jak serwowali mieszkańcy.
Składniki:
* 1/2 kg kapusty kiszonej
* ok. 70 dkg wędzonych żeberek
* 30 – 40 dkg surowych żeberek
* ok. 20 dkg boczku wędzonego
* ziemniaki
* liście laurowe, ziele angielskie
* 4 ząbki czosnku
* kminek
* sól i pieprz czarny
Kapustę kiszoną lekko odcisnęłam i pokroiłam.
Żeberka wędzone i surowe pokroiłam na drobniejsze kawałki, tak żeby potem każdy miał w talerzu kawałek mięska. Opłukałam i nastawiłam na gotowanie. Wody nalałam powyżej wysokości zawartości garnka.
Dodałam liść laurowy, ziele angielskie. W trakcie gotowania dosypałam odrobinę soli.
W międzyczasie ugotowałam obrane ziemniaki w całości bez skórki i usmażyłam pokrojony w kostkę boczek na patelni.
Kiedy mięso było już miękkie wyciągnęłam je z wywaru i w to miejsce włożyłam kapustę kiszoną. Gotowałam do miękkości.
Pod koniec gotowania przyprawiłam do smaku solą, kminkiem i dodałam przeciśnięty przez praskę czosnek.
Włożyłam do garnka wyciągnięte wcześniej żeberka i chwilkę jeszcze trzymałam na ogniu.
Nakładałam kwaśnicę na talerze razem z żeberkami, oprószyłam pieprzem i posypywałam podsmażonym boczkiem.
Do każdego talerza wkładałam całego ugotowanego ziemniaka.
To jest właśnie moja kwaśnica 🙂
Smacznego!
Lidka