Cześć!
Pogoda nas nie rozpieszcza. Rano obudziło mnie piękne słońce i od razu pomyślałam o wyjściu w plener. Fajnie, cieplutko, troszkę powiewał wiaterek. Aura kusiła.
A tu spadł nagle śnieg! Nie, no Pani Zimo ja podziękuję już za tę wizytę i czekam na prawdziwą wiosnę.
Tym, co są zmuszeni do posiadywania w domowych kątach proponuję coś na słodko, do kawy 🙂
Pani Walewska. Pychotka. Jak zwał tak zwał.
Pamiętam kiedyś miałam problem z bezą. Niestety nie mam ręki do jej zrobienia bez pomocy mąki ziemniaczanej. Tu ukłony dla osób, którym beza wychodzi właśnie bez mąki 🙂
W moim przypadku to chyba cierpliwość a właściwie jej brak powoduje gąbkowate coś na cieście. Na ratunek używam skrobi ziemniaczanej.
No dobrze, przyznałam się do mojej niedoskonałości 😀 Może zamiast rozpisywać się o niej, popiszę jak tę moją Panią Walewską zrobiłam.
Ciasto jest prawie identyczne jak z pianką i malinami, o którym kiedyś pisałam.
Ciasto:
* 3 szklanki mąki
* 5 żółtek
* 25 dkg masła
* 2 łyżeczki proszku do pieczenia
* śmietana 18% – jeśli ciasto nie będzie mogło się skleić
Wszystko zagniotłam aż ciasto stało się jednolite. Podzieliłam na dwie równe części i włożyłam na godzinkę do lodówki.
Jak już się schłodziło, rozwałkowałam i wyłożyłam do formy. Miałam tradycyjną blaszkę do pieczenia o wymiarach 21×25 cm.
Składniki na bezę:
* 5 białek
* 1 szklanka cukru
* 1 łyżka kopiasta mąki ziemniaczanej
Białka ubiłam ze szczyptą soli na sztywną pianę, po troszeczku dodając cukier. Na koniec dodałam mąkę ziemniaczaną i wymieszałam.
Do przyozdobienia ciasta:
* bakalie
* dżem porzeczkowy
Ciasto posmarowałam dżemem porzeczkowym i posypałam bakaliami: rodzynkami, migdałami, orzechami. Na to wyłożyłam bezę i posypałam odrobiną migdałów pokruszonych.
Zawsze daję dużo bakalii i wolę je kłaść pod bezę niż na wierzch. Kiedyś zwyczajnie przypiekały mi się tak mocno, że w smaku były gorzkie.
Piekłam ciasto w 180 stopniach ok. 20- 25 minut.
Oczywiście bezę należy podzielić na dwie części do dwóch kawałków ciasta.
Jak już ciasto upiekło się i przestudziło zrobiłam masę budyniową.
* 1 opakowanie budyniu śmietankowego lub waniliowego
* 1 kostka masła
Masło utarłam na puszystą masę i dodawałam po łyżce ugotowany budyń. Budyń ugotowałam wedle przepisu na opakowaniu.
Na koniec przełożyłam ciasto….i włala!
Fajnie jak poleżakuje trochę w lodówce i najdzie smakiem.
U mnie pychotka znika dość szybko. Niby takie proste ciacho a takie smaczne.
Uwielbiam, jak smakuje komuś moje jedzenie. Jest to największe pochlebstwo i podziękowanie.
Smacznego!
Lidka