Cześć!
No to robota zrobiona!
Przed świątecznie z aromatem i po starowiejsku.
Od kilku lat mamy w zwyczaju robić swoje wędliny.
Solanka:
* na 9 litrów wody 660 g soli peklowej
* 1 torebka liści laurowych
* 1 torebka ziela angielskiego
* główka czosnku
* 1 torebka ziela angielskiego
* główka czosnku
Podgrzałam część wody z solą. Kiedy sól się rozpuściła dolałam pozostałą jej część.
Wrzuciłam ziele, liść i rozgniecione ząbki czosnku (wraz z łupiną).
Wrzuciłam ziele, liść i rozgniecione ząbki czosnku (wraz z łupiną).
Zalałam tak przygotowaną solanką wcześniej oczyszczone i przygotowane mięso.
Testowałam różne dodatki do solanki, ale najbardziej smakuje nam w domu wędzonka moczona w najzwyklej przygotowanej solance z liściem, zielem i czosnkiem.
Na tym moja praca skończyła się. Przez tydzień jak mięso leżakowało w solance mąż przekręcał je, żeby przeszło smakami z solanki.
Nie zdarzyło mi się nastrzykiwać mięsa, bo jak do tej pory pięknie się wędziło i w środku było różowe.
Dziś był wielki dzień – WĘDZENIE. I jak za każdym razem jak małżonek wędzi, padał deszcz i było okrutnie zimno.
Pozdrawiam
Lidka