Nie ma to jak swojskiej roboty wędliny. Smak i aromat możemy skomponować sami, a do tego ta świąteczna aura! Kuchnia pachnąca wędzonym mięsem, ubrania pachnące wiatrem i dymem i degustacja mięs na gorąco. Duże gary z wrzątkiem na kuchence, ponieważ przelewamy gotowaną wodą mięso z wędzenia. Solankę skomponowałam sama, podstawowe przyprawy, bez udziwnień i takie smaki najbardziej przypadły nam do gustu.
Solanka:
* 1 torebka ziela angielskiego
* główka czosnku
Wrzuciłam ziele, liść i rozgniecione ząbki czosnku (wraz z łupiną).
Zalałam tak przygotowaną solanką wcześniej oczyszczone i przygotowane mięso.
Testowałam różne dodatki do solanki, ale najbardziej smakuje nam w domu wędzonka moczona w przygotowanej solance z liściem, zielem i czosnkiem.
Nie zdarzyło mi się nastrzykiwać mięsa, bo jak do tej pory pięknie się wędziło i w środku było różowe.
Dziś był wielki dzień – WĘDZENIE. I jak za każdym razem jak małżonek wędzi, padał deszcz i było okrutnie zimno.
Pozdrawiam
Lidka