Cześć!
Coś do pochrupania nawet przez dwa tygodnie, jeśli nie jesteśmy łasuchami 🙂
Mają te ciasteczka plus. Poleżą, jeśli oczywiście narobimy ich jak fabryka a i sprezentujemy coś przyjemnego podniebieniu. Może nawet dla gości na wyprawkę wystarczy?
Takie zwykłe kruchutkie, do kawy czy herbaty…
Przyznam się, że nie trzymałam się mocno wskazówek w przepisie.
Słusznie jak się okazało. Mam wrażenie, że czasami jednak można pójść skrótem i ułatwić sobie robotę.
Do moich ciasteczek potrzebowałam:
* 3 szklanki mąki
* 250 g masła
* 2 żółtka
* 1/2 szklanki cukru pudru
* cukier waniliowy – wsypałam 16 g
* dwie łyżki śmietany – to dodaję pod koniec, przyglądam się tylko jak gniecie się ciasto, czy nie rozsypuje się mocno w dłoniach
Wszystko zagniotłam. Ciasto owinęłam folią spożywczą i wsadziłam do zamrażalnika na ok 1 godzinkę. Tak, do zamrażalnika. Powinno się niby w lodówce….ale tak szybciej.
Po wyciągnięciu ciasta z zamrażalnika, podsypałam mąką matę i rozwałkowałam ciasto. Wykrawałam foremkami ciasteczka.
Do piekarnika na 200 stopni na max 15 minut.
Tu nie ma drożdży i proszku do pieczenia.
Wspomnę, że warto dodać masło nie margarynę. Ciasteczka mają wtedy maślany posmak. Dodatkowy plus naszego wypieku.
Smacznego!
Lidka