Sezon na zielone, czerwone i w ogóle kolorowe już w pełni. Ostatnio gotowałam botwinkę a tym razem popełniłam sałaciankę.
Myślę, że wielu kręci nosem na samą nazwę a co mówić na smak. Jako dziecko nie przepadałam za tą zupą. Miłość przyszła z wiekiem. Teraz sałacianką opycham się z prawdziwym smakiem.
Fakt, robię ją teraz sama a nie moja mama a tym samym mogę zrobić zwyczajnie po swojemu. Coś tam odjęłam, coś tam dodałam i wyszła pyszna zupka!
Jak ogród już wziął się za rośnięcie, okazało się jak co roku zresztą, że sałaty mam o wiele za dużo i coś z tym trzeba przecież zrobić. Zmarnować się nie może.
Wyrwałam trzy główki sałaty, namoczyłam, przepłukałam i zabrałam się za przygotowanie obiadu.
Składniki:
* 2-3 główki sałaty
* śmietana 22% ok. 3 łyżek
* maślanka ok. 1/2 szklanki
* 1 liść laurowy, 3 ziela angielskie
* topiona słoninka
* sól
* 1,5 łyżki mąki do zagęszczenia
* garść kopru
* ok. 1,5 litra wody
* ocet albo kwasek cytrynowy
Wodę zagotowałam z liściem i zielem. Do wrzącej wody wrzuciłam wcześniej umytą sałatę. Posiekałam ją dość drobno. Przemieszałam, dodałam dwie łyżki stopionej słoniny, przyprawiłam solą. Zaraz jak sałata zmniejszyła swoją objętość zagęściłam mąką rozmieszaną w odrobinie wody. Zabieliłam zahartowaną maślanką i śmietaną. Na koniec dolałam dwie łyżki octu dla wyostrzenia smaku. Posypałam koprem.
Proponuję początkowo nie gotować dużej ilości wody. Można dolać później jeśli będzie potrzeba. Sałata tak zmniejsza swoją objętość, że może się okazać, że zupa wyszła za rzadka. W konsystencji ma być dość gęsta.
Smacznego!
Lidka
Też gotuję sałaciankę ale moja musi być na wywarze z kości wieprzowych
Pierwsze słyszę o takim dziwolągu, jak sałacianka.
W życiu tego nie jadłam.Ale jak można z pokrzyw zupę robić, to dlaczego nie z sałaty.
Bardzo oryginalny pomysł.
Zrobię, zjem i powiem, jak mi smakowała.
Bo na tym talerzu całkiem fajnie wygląda 🙂
Nie słyszałam nigdy o takiej zupie w moim regionie, ale wygląda smacznie 🙂
Ooo tej zupy nie znałam. Ciekawa.